W końcu stycznia 2019 r. w malowniczej francuskiej wiosce w Bessans, wysoko w Alpach, odbyły się Mistrzostwa Świata w Psich Zaprzęgach na Śniegu. W Mistrzostwach uczestniczyło 380 zawodników z całego świata, m.in. Kanadyjczycy, Amerykanie, Hiszpanie, Litwini, Szwajcarzy, Niemcy, no i potęga jeśli chodzi o ten sport – Skandynawowie: Finowie, Norwedzy oraz Szwedzi. Startowało także 7 Polaków, a wśród nich mieszkanka Grodziska Mazowieckiego Beata Pawłowska – Sielecka. W trakcie Mistrzostw odbywały się różne konkurencje, jak: pulki (wyścigi saneczek z psami i narciarzem), skijoring (narciarz z psem lub dwoma psami) oraz oczywiście psie zaprzęgi, w których brała udział nasza Beata. Wraz ze swoimi psami: Larym, Vespą, Lego i Garikiem wystartowała w tzw. sprincie w klasie czwórek (sanie ciągnięte przez cztery psy) na dystansie 9 km. Oprócz tego zawodnicy ścigali się na dystansach 14 km, 18 km i dystansie średnim, tzw. midy – 42 km każdego z 3 dni. Startowano w klasach 4, 6, 8 a nawet 12 psów w zaprzęgu.
Jak poinformowała nas obserwująca na żywo wyścigi Małgosia Műldner z Radia Bogoria, startujące psy są przeważnie race dogami: nie jest to rasa uznana przez Związek Kynologiczny, ale specjalnie wyselekcjonowana do tego sportu. Race dogi wyglądają troszkę, jak skrzyżowanie wyżła z hartem; są to sympatyczne, bardzo silne i szybkie kłapouchy. Ale oczywiście nie zabrakło psów husky, które wyglądają bajkowo, ciągnąc zaprzęgi alpejskimi ścieżkami.
Warunki wyścigu były bardzo trudne. Jednej nocy spadło ok. 50 cm śniegu i trasy stanowiły nie lada wyzwanie dla startujących. Zawodnicy narzekali, że są źle przygotowane, ale pani Beata i jej wspaniałe psy radzili sobie dzielnie.
Śnieg był za głęboki, psy zapadały się, groziło to kontuzjami – mówi Małgosia Muldner, a Beata Pawławska – Sielecka wyjaśnia: Moje psy potrafią bardzo dobrze biegać drylad, czyli w warunkach bezśnieżnych. Wtedy umieją ścinać zakręty, wybierać lepszą dla nich trasę, czyli bardziej twardą, mniej piaszczystą, bez jakichś dodatkowych utrudnień. Natomiast bieganie po śniegu jest już inną specyfiką wyścigu i naprawdę psy muszą świetnie znać nie tylko komendy, ale też potrafić poruszać się po tym śniegu. Bo śnieg jest ubity tylko i wyłącznie na trasie, a jeśli trasa jest zawiana i zlewa się z otoczeniem, to nawet gdy troszeczkę z niej zboczą, wpadają w kopny śnieg po szyję.
Nie obyło się więc bez niebezpiecznych przygód. W czasie wyścigu jeden z psów z zaprzęgu Beaty przeskoczył swoją psią towarzyszkę i poturbował biegnącego obok rywala. Jednak obeszło się bez protestów i kar czasowych. Beata zajęła 29 miejsce.
Jestem zadowolona z wyjazdu – podsumowuje zawodniczka – Jadąc tam miałam świadomość, że nie uzyskam bardzo dobrego rezultatu, ale jest to dla nas nauka na przyszłość i na śnieżne zawody jeździmy właśnie w celach edukacyjnych. Bo tylko startując jesteśmy w stanie poprawić swoje umiejętności i osiągać coraz lepsze rezultaty.
I tych osiągnięć szczerze życzymy naszej mieszkance – Pani Beacie i jej uroczym pieskom, bo jak podkreśla Małgosia Műldner z Radia Bogoria: nie często widzi się tak zgrany i radosny zespół, jak Beata i jej czworonogi w psim zaprzęgu.