Sławek:
Panie Burmistrzu !
Moje pytanie związane jest z naszą stacją PKP z której jestem zmuszony (!) codziennie korzystać. Rano (6-7.30) w czasie największego szczytu czynna jedna kasa, codz. dzieją się tam naprawdę dantejskie sceny.
A teraz sprawa z przedostatniej niedzieli(19.03.) Po wejściu do środka (głównym wejściem) widok jak z rzeźni. Podłoga we krwi. Przechodzę do kas. Ławki przed kasami oblężone przez pijanych bezdomnych, wokół porozbijane butelki po winie, fetor nie do wytrzymania. Panie w kasach beztrosko uśmiechnięte, bo przecież to jest po drugiej stronie szyby. Niestety tego dnia byłem ze swoimi dziećmi (11 i 4) i może mi Pan powie co ja miałem im powiedzieć na tę całą sytuację?! Straż miejska ma swój posterunek 100m dalej, policja 500m dalej i co z tego?! Sytuacja ta nie jest jednostkowym przypadkiem. Po co nam prawo skoro nie możliwe jest jego wyegzekwowanie? Codziennie przez tą stację przechodzi nasza młodzież, to jest tak jakby codziennie utrwalała tą samą lekcję.
Pozdr.
Panie Sławku, powiem szczerze, że sam często chodzę na stację, ale nie widziałem tak strasznej sytuacji, jaką Pan opisał. Przeprowadzę w tej sprawie bardzo zdecydowaną rozmowę ze Strażą Miejską i Policją. Dziękuję Panu za sygnał. Pozdrawiam.
Grzegorz Benedykciński, Burmistrz Gminy Grodzisk Mazowiecki